Okoliczności wydania orzeczenia oraz ustalenia Sądu I instancji
W sierpniu 2011r. dwóch byłych pracowników Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w G. skierowało pozew o ustalenie, że wykonywali dyżury techników RTG w Zakładzie Diagnostyki Obrazowej SPZZOZ w G. w okresie od 1 czerwca 2010 r. do 31 sierpnia 2010 r. w ramach zawartych z pozwanym umów o pracę na czas nieokreślony w pełnym wymiarze godzin.
Jak ustalił Sąd Rejonowy pracownicy byli zatrudnieni w SPZZOZ w G. od 1980 i 1981 roku do 2010 roku. Od 2005 r. na podstawie ustnej umowy zawartej z ówczesną dyrekcją szpitala pełnili tzw. dyżury pod telefonem. Polegały one na pozostawaniu do dyspozycji pracodawcy poza terenem szpitala i przyjazdach na telefoniczne wezwanie celem wykonania badania RTG. W czerwcu 2010 r. pracownicy szpitala zażądali podwyższenia stawki za dyżury. Po negocjacjach ustalono, że otrzymają 32 zł za godzinę dyżuru, jednakże dyżury będą odbywały się na podstawie umowy zlecenia.
Pracownicy zaakceptowali zarówno formę zatrudnienia, jak i wysokość stawki godzinowej. Zdawali sobie sprawę z różnicy pomiędzy umową o pracę a umową zlecenia.
Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 19 marca 2013 r. (I PK 223/12)
W omawianej sprawie Sąd uznał, iż praca na wezwanie z opłaconym w pełni czasem oczekiwania na nią nie stanowi konstrukcji zatrudnienia pracowniczego w rozumieniu art. 22 § 1 k.p. Zdaniem Sądu, co do zasady, stosunek pracy jako forma zatrudnienia nie jest przypisany do określonego zawodu. Ważne są bowiem warunki w jakich świadczona jest praca. Odwołując się do wcześniejszego wyroku Sądu Najwyższego (z 13 listopada 2008 r., II UK 209/08) podkreślił także konieczność analizowania sposobu świadczenia pracy. W badanej sprawie wykonywanie pracy przez powodów miało polegać na stałej łączności telefonicznej z pracodawcą i przyjazdach na wezwanie telefoniczne do szpitala celem wykonania badań. Harmonogram ustalał pracodawca.
Według Sądu obowiązki powodów przypominały co prawda dyżur w rozumieniu art. 1515 § 1 k.p., jednakże umowy zlecenia obejmujące „dyspozycyjność” powodów były odpłatne. Wynagrodzenie z umów zlecenia należne było za cały czas dyżuru a nie jedynie za godziny wykonywania pracy. Ustalono je na wyższym poziomie niż wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych.
Miejsce dyżurowania było zależne od decyzji powodów. Jedynym ich obowiązkiem była dostępność pod telefonem w taki sposób, by można było ich wezwać do wykonania pracy. Powodowie mieli świadomość charakteru nawiązywanego stosunku zatrudnienia. Jako działacze związków zawodowych posiadali wiedzę o specyfice zatrudnienia pracowniczego i niepracowniczego.
Zdaniem Sądu Najwyższego należało zatem przyjąć, że strony chciały zawrzeć i zawarły właśnie umowy zlecenia i nie ma mowy o ich kwalifikacji jako umów uzupełniających umowy o pracę.